Paloma pov:
MIESIĄC PÓŹNIEJ:
Josh odkąd miesiąc temu wrócił z delegacji obecnie ciągle
przesiaduje w pracy. Nie widujemy się już praktycznie wcale. Postanowiłam
wyjechać na jakiś czas do Malmo, aby tam odpocząć. Z
chłopakami widuje się prawie codziennie. Zawsze znajdą dla mnie czas nawet jeśli są zajęci. Josh nie wie, że się z nimi zaprzyjaźniłam. Ashton mnie o to prosił aby nic mu nie mówić. Twierdził, że znają się z Joshem i nie przepadają za sobą. Pytałam niejednokrotnie dlaczego, ale nikt mi nie powiedział. Nie wnikałam w to więcej.
chłopakami widuje się prawie codziennie. Zawsze znajdą dla mnie czas nawet jeśli są zajęci. Josh nie wie, że się z nimi zaprzyjaźniłam. Ashton mnie o to prosił aby nic mu nie mówić. Twierdził, że znają się z Joshem i nie przepadają za sobą. Pytałam niejednokrotnie dlaczego, ale nikt mi nie powiedział. Nie wnikałam w to więcej.
Za dwa dni będę w Malmo. Chłopaki chcieli bardzo ze mną
jechać więc nie miałam nic przeciwko. Skoro nigdy nie byli w Malmo to zrobię im
po moim mieście małą wycieczkę. Josh wie tyle, że paru moich znajomych jedzie
ze mną. Nie pytał nawet kto. Chciałam z nim ostatnio porozmawiać. Było to dla
mnie i nadal jest bardzo ważne. Mam nadzieję, że gdy wrócę znajdzie on tą
chwilę i uda mi się mu w końcu powiedzieć, że będziemy mieli dziecko. Jest to
początek drugiego miesiąca. Czuje się dobrze, ale czasem dopadają mnie zawroty
głowy i mdłości. Poza tym nic więcej mi nie dolega. Jak na razie nikt o tym
jeszcze nie wie. Chciałam, aby Josh dowiedział się pierwszy.
* * * *
Siedzimy w samolocie i za niedługo lądujemy. Już nie mogę
się doczekać ! Chwilę potem samolot ląduje i ludzie zaczynają go opuszczać.
Po godzinie jesteśmy wszyscy pod moim domem. Nic się nie
zmienił. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Trochę się zakurzyło, ale poza
tym wszystko jest na swoim miejscu.
Skierowałam się w stronę swojego pokoju. Byłam zmęczona tym lotem. Tyle godzin
w powietrzu i w dodatku na fotelu… Ani wygodnie , wyspać się nie dało i ciągle
coś mi przeszkadzało lub nie pasowało i drażniło. Już miałam się położyć kiedy
zaburczało mi w brzuchu. Spojrzałam na
niego i uśmiechnęłam się.
-Co ? Głodni jesteśmy ? No to trzeba nas nakarmić –
pogładziłam dłonią brzuch, wstałam z miejsca i udałam do kuchni. Chłopaki
siedzieli w salonie i o czymś rozmawiali. Otworzyłam lodówkę, ale czego ja się
miałam spodziewać ? Że po takim czasie to co zostało w lodówce będzie się
nadawać do jedzenia ? Chcąc nie chcąc trzeba zrobić zakupy. Zamknęłam drzwi od
lodówki i skierowałam do wyjścia. Naciskałam już na klamkę, gdy usłyszałam za
sobą głos, a raczej pytanie.
-Gdzie idziesz? Myśleliśmy, że chciałaś odpocząć – Ash stał
naprzeciw mnie, a za nim do przedpokoju weszła reszta.
-Chciałam, ale jestem głodna więc wychodzę – otworzyłam
drzwi i momentalnie przy mnie znalazł się Cal i Michael.
-To idziemy wszyscy. Tez byśmy coś zjedli – uśmiechnęłam się
i już wszyscy razem ruszyliśmy ulicą. Przeszliśmy zaledwie kawałek, a fala
pytań spadła na mnie jak nagły letni deszcz przy pięknej pogodzie.
-Daleko jeszcze?
-Gdzie ty nas tyle wleczesz?
-Nie masz może samochodu?
-Błagam Pal powiedz, że to za tym zakrętem bo padnę u twych
stóp z głodu!
-Nie mam samochodu. Po co mi skoro nie umiem jeździć ?-
popatrzyłam na nich, a cała czwórka stała jak wryta z otwartymi ustami.
-Jak to nie umiesz ? To jak ty sobie całe życie radziłaś bez
samochodu chcąc być na drugim końcu miasta !? – Calum nie dowierzał w moje
słowa i wydawał się mocno zszokowany tą informacją.
-Normalnie na nogach lub miejską komunikacją – posłałam mu
uśmiech – Za pięć minut będziemy w sklepie – ruszyłam przed siebie, a reszta za
mną.
Tak jak mówiłam pięć minut później weszliśmy do galerii.
Najpierw udaliśmy się do jednej z restauracji aby coś zjeść. Padło na chińską
restauracje. Przyznam, że wcześniej nie przepadałam za chińską kuchnią.
Zmieniło się to odkąd jestem w ciąży. Byłam naprawdę bardzo głodna, w końcu
teraz karmiłam nas dwoje. Mike, Cal, Ash i Luk już wybrali co chcą i złożyli
swoje zamówienia. Czekali teraz tylko na mnie aż zdecyduje się.
-Poproszę… Zupę
krewetkową, kaczkę w sosie pomarańczowym, mus z świeżych owoców mango oraz
herbatę – złożyłam swoje zamówienie, a cztery pary oczu przypatrywały mi się.
-Gdzie ty to w sobie mieścisz ? –Ashton był zwyczajnie
zszokowany. Wzruszyłam ramionami i kontynuowałam czytanie menu czekając na moje
zamówienie.
-Myślałem, że tych dwóch żarłoków nikt nie przebije, ale
chyba zmienię zdanie..- Ash nie dawał za wygraną. Po paru minutach każdy
otrzymał swoje zamówienie i zaczął jeść.
Po dość obfitym dla mnie obiedzie ruszyliśmy do sklepu
spożywczego. Wzięłam wózek i wrzucałam do niego to na co miałam ochotę. Mike i
Cal robili to samo dlatego w szybkim tempie zapełniliśmy naszymi zakupami wózek
i skierowaliśmy do kasy. Zapakowaliśmy zakupy i udaliśmy w drogę powrotną do domu.
Zakupy zmęczyły mnie więc rozpakowanie zakupów zostawiłam
chłopakom. Poszłam do swojego pokoju, ułożyłam wygodnie na łóżku i zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz