poniedziałek, 29 lutego 2016

Rozdział 7


Ashton pov:

  Po całym dniu nieobecności tych dwóch debili w końcu wrócili. Jednak nie byli sami. Mike niósł na rękach Pal która była nieprzytomna.

-Co jej się stało!? – naskoczyłem na nich od razu, a za mną pojawił się Luk.

-Ciszej bądź bo ją obudzisz – Calum burknął pod nosem i poszli do salonu. Położyli tam na kanapie blondynkę. Wyglądała pięknie. Szkoda tylko, że jest żoną takiego skurwiela jakim jest Cuthbert. Jednak to się niedługo zmieni. Z jej kieszeni wystawał telefon, który prawie by wypadł na podłogę. Wziąłem go do ręki, a w tym momencie zaczął on wibrować oznajmiając przychodzące połączenie. Blondynka spała i nie chciałem jej budzić. Spojrzałem na wyświetlacz kto dzwoni. No tak czego innego mogłem się spodziewać. Cuthbert dzwonił. Pokazałem chłopakom ekran na którym wyświetlało się kto dzwoni. Nie byli zbyt zdziwieni tym. Telefon się uspokoił i odłożyłem go na stolik koło kanapy.

  Siedzieliśmy na tarasie myśląc nad tym co Cuthbert ma zamiar zrobić i do czego się posunie. Każdy z nas był pogrążony w myślach i każdy z nas miał inną niezbyt wesołą historię. Luk stracił dziewczynę którą kochał bo została zastrzelona. Siostra Hooda któregoś dnia zniknęła pozostawiając jedynie kartkę, aby jej nie szukać. Clifford zwiał z domu bo jego ojciec miał takie surowe zasady, że nic mu nie było wolno, oraz nie akceptował wyglądu chłopaka. A ja… Matka wyrzuciła mnie z domu jak tylko dowiedziała się przez przypadek czym zajmuje się. Naszą ciszę przerwał mój telefon. Dzwonił Beau Brooks. Dowiedział się, że Cuthbert wraca za dwa dni i podobno z  dużą ilością ładunków wybuchowych. Nie wróży to nic dobrego…  Nikt nie wie po co mu to, a tym bardziej jakaś większa ilość.

  Josh Cuthbert jest dość specyficzną osobą. To jest sadystyczny maniak. Jeżeli obierze sobie kogoś na cel to ta osoba raczej już nie ma szans na przeżycie dłuższego czasu. Jednak on zabija nie tylko dla swoich celów, ale i dla satysfakcji. Zabijanie niewinnych osób to dla niego przyjemność. Za to największą przyjemność sprawia mu znęcanie się nad ofiarą. Potrafi ją torturować dniami i nocami, a nawet i wtedy gdy ktoś już nie żyje. Jest na tyle znany, że nawet w Europie go rozpoznają i obawiają się. Ma tylu wrogów, że dziwi mnie iż jeszcze nikt go nie zabił do tej pory. Jego śmierć przyniosłaby wytchnienie i ogromną ulgę  temu światu.

  Kolejny już raz dziś ciszę przerywa nam telefon. Tym razem znów to telefon Palomy. Cuthbert dobija się do niej jak opętany. Zresztą on jest opętany.  Pierwsza wibracja, druga, trzecia, kolejna i blondynka obudzona denerwującym i natarczywym dźwiękiem budzi się. Zrywa się z kanapy i sięga po telefon. Niewiele udaje mi się z tarasu usłyszeć o czym z nim rozmawia. Wyłapuje pojedyncze słowa wyrwane z kontekstu. Zauważyłem, że zakończyła już rozmowę i rozgląda się po pomieszczeniu. No tak przecież ona jest tu pierwszy raz, a do tego sama tam siedzi. Widać było po niej, że jest jakaś smutna od czasu tej rozmowy.

-Jak się spało ? – wszedłem do domu żeby nie musieć już oglądać jej zdezorientowanej twarzy.

-Dobrze, ale gdzie ja jestem  ? – patrzyła na mnie tymi swoimi dużymi, zielonymi oczami. 
Przypominały one zieleń trawy tuż po deszczu która na nowo odżyła swoim blaskiem, a do tego przedzierające się jaśniejsze i ciemniejsze plamki porannego słońca. Można by tak patrzyć i napajać się tak wpatrując w kolor jej tęczówek i nigdy nie przestawać.

-U nas w domu. To znaczy  moim i chłopaków domu. Zasnęłaś im w samochodzie i nie chcieli grzebać ci w rzeczach za kluczami – rozchyliła lekko usta chcąc coś powiedzieć jednak żaden dźwięk się z nich nie wydobył. Była smutna i przybita. Nie wiem dlaczego, ale mam nadzieję, że nie będzie tego trzymać w sobie. Ona nie wie, że my wiemy o niej praktycznie wszystko.


-A gdzie słoneczko zgubiło swoje promyczki ? – do salonu wszedł Calum i już powtarza ten swój tekst. Przewróciłem oczami bo to raczej mało normalne jak na chłopaka w naszym wieku walić tego typu tekstami. Zresztą, kto zrozumie Hood’a ?

czwartek, 18 lutego 2016

Rozdział 6



Paloma pov:

  Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno wprost na moją twarz. Spojrzałam na godzinę i było po dziewiątej. Nie miałam za wiele czasu bo musiałam iść do pracy. Całe szczęście, że dziś jestem krócej. Za to, że wzięłam kilka godzin za Bess dziś wyjdę wcześniej.

niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 5


Ashton pov:

  Razem z Hemmingsem opuściliśmy dom Palomy. Ci dwaj kretyni najpierw wpierdolili jej całą zawartość lodówki, a potem usnęli na kanapie. Chciałem ich zwalić żeby zbierali się razem z nami, ale Pal powiedziała, że mogą przenocować. Dziwne. Nie boi się, że Josh ich zobaczy ? Przecież Cuthbert od razu ich rozpozna i będzie miała zadymę z ich powodu.

wtorek, 9 lutego 2016

Rozdział 4


Paloma pov:

  Wczorajszy wieczór był wspaniały pod każdym względem. Niestety to co dobre zawsze szybko mija. Dziś kolejny  dzień pracy. Na zewnątrz świeciło słońce co mnie jakoś specjalnie nie zdziwiło. Jos’a już nie było. Wychodził do pracy zawsze bardzo wcześnie tak, że nawet nie wiedziałam o której. Choć nie miałam ochoty wstawać po takiej nocy pełnej wrażeń musiałam. Niechętnie wstałam i udałam się do łazienki. Jak już doprowadziłam się do porządku i zjadłam śniadanie była pora, aby wyjść do pracy. Słońce bardzo mocno już grzało, a było dopiero przed dziesiątą rano. Po trzydziestu minutach byłam na miejscu. W sklepie była Bess która, gdy tylko mnie zauważyła pędem pobiegła na zaplecze. Chwile ze mną porozmawiała i powiedziała co i jak. Uśmiechnęła się, pocałowała na pożegnanie w policzek i wyszła.

piątek, 5 lutego 2016

Rozdział 3



Ashton pov:

  Przed paroma dniami dostałem razem z chłopakami telefon. Josh Cuthbert wrócił do kraju. Nie wróżyło to nic dobrego. Jego gang słynął z tego, że ich członkowie omamiają najpierw ofiarę, potem szybki ślub, przejęcie ich majątku i zabicie ich. Nikt z nas nie wiedział, że Cuthbert też to zrobi. Zazwyczaj wysługiwał się swoimi fagasami. Jednak coś mi nie pasowało tu. Wyjechał od tak nagle z kraju i pojechał do Szwecji skąd po roku wrócił. I jeszcze dziś  w sklepie ta dziewczyna. Była bardzo ładna. Jednak, gdy dowiedziałem się jak ma na nazwisko w mojej głowie zaczęło się wszystko układać w całość. Gdy tylko wyszedłem ze sklepu zadzwoniłem do Michael’a. Był naszym specem od szukania danych.