Paloma pov:
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno wprost
na moją twarz. Spojrzałam na godzinę i było po dziewiątej. Nie miałam za wiele
czasu bo musiałam iść do pracy. Całe szczęście, że dziś jestem krócej. Za to,
że wzięłam kilka godzin za Bess dziś wyjdę wcześniej.
W miarę ogarnięta wyszłam z sypialni i skierowałam do
kuchni. W połowie drogi przypomniałam sobie, że przecież lodówka świeci
pustkami. Z salonu dobiegło mnie ciche pochrapywanie. No tak Michael i Calum
zasnęli wczoraj u mnie. Niestety muszę ich obudzić bo zaraz wychodzę, a nie
zostawię ich w moim domu. Obudzenie ich wcale nie było łatwym zadaniem. Po
kilku nieudanych próbach trącania ich ramion i nawoływania musiałam przejść do
bardziej radykalnych środków. Nie ukrywam, że patrząc na nich powstrzymywałam
się aby nie wybuchnąć śmiechem. Wyglądali bardzo zabawnie w tej pozycji. Mike
leżał z głową lekko w dół kanapy, a Calum zaś na nim. Tyle tylko, że Cal był
całkiem odwrotnie i jego tyłek był niedaleko twarzy Mik’a. Jego noga zwisała sobie luźno, a druga była
pomiędzy oparciem kanapy, a Michael’em. Mike z kolei jedną nogę miał pod
ciężarem Cala, a drugą przytrzymywał kark bruneta. Za to jego ręce… Cóż
spoczywały na pupie Cala… Tak zdecydowanie zabawnie to wyglądało. Koc którym
wczoraj ich nakryłam leżał na podłodze. Podniosłam go i złożyłam odkładając na
fotel. Przyszło mi na myśl, aby zrobić im zdjęcie na pamiątkę. Wyciągnęłam
telefon i pstryknęłam kilka fotek. No niestety chłopaki teraz już muszę was
obudzić. Tylko jak ? Przypomniał mi się wczorajszy wieczór i to jak dali by się
zabić za jedzenie. Uśmiechnęłam się i nabrałam w płuca tyle powietrza ile tylko
dałam rady.
-Jedzenie ! – krzyknęłam tak, że pewnie mnie sąsiedzi
słyszeli. Poskutkowało. Mike i Cal
zaczęli się dopytywać gdzie i co, a chwilę potem zaczęło się ich
przedstawienie.
-Zabieraj ze mnie swoją dupę! – chyba Mike zorientował się
jak spali. Stałam patrząc na nich i nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
Dawno już nic mnie tak nie rozbawiło jak oni dwaj.
-Ta dupa jest najseksowniejsza w całej Australii więc
szacunku dla niej! – Calum obruszył się słowami przyjaciela i zaczął niezdarnie
zbierać z Majkiego. Słabo mu to wychodziło więc zielonowłosy postanowił mu
pomóc zrzucając go z siebie. Nie zauważył chyba tylko, że nadal są dziwnie
splątani sobą i obaj runęli na podłogę z hukiem. Szybko pozbierali się i z
uśmiechami na twarzy skierowali do mnie.
-To co dziś na śniadanie ? – ich miny wyrażały zadowolenie i
przypominały czterolatka który ślinił się na widok góry lodów z polewą
czekoladową.
-Przykro mi chłopaki, ale nic. To był jedyny sposób, aby was
obudzić. Muszę się zbierać do pracy – spojrzałam na zegarek. Zostało mi jakieś
piętnaście minut na dotarcie do sklepu.
-No tak sorki za wczoraj.. Odkupimy wszystko ! – Mike
speszony opuścił głowę i drapał po karku.
-To my cię odprowadzimy! – cały Calum. Znam go parę godzin,
a już ich polubiłam. Wyszliśmy z domu i zaczęliśmy iść. Co chwilę patrzyłam na
godzinę, spóźnię się. Chłopaki jakby wyczuli moje zdenerwowanie bo popatrzyli
na mnie i na siebie, a potem to już były tylko nasze śmiechy i miny ludzi
idących. Calum kazał mi wejść na barana. Nie za bardzo chciałam, ale tu pomógł
mu Mike. Podniósł mnie do góry i usadowił na plecach bruneta. Automatycznie
objęłam go rękoma wkoło szyi i nogami w pasie. Cal i Mike zaczęli iść dość
szybkim tempem w stronę sklepu. Przed wejściem chciałam zejść z niego, ale
uniemożliwił mi to. Mike otworzył drzwi sklepu, Cal ze mną na jego plecach
wszedł do środka. Bess patrzyła na nas oniemiała i dopiero po chwili brunet
postawił mnie na ziemi. Chłopaki pożegnali się ze mną zapewniając, że potem
wpadną po mnie. Bess nic się nie odezwała. Poszła na zaplecze, zabrała rzeczy i
wychodząc ze sklepu powiedziała, że wróci jak będę miała kończyć. Nie wiem
czemu była jakaś taka zła. Przecież nic złego nie zrobiłam.
Czas mijał mi niespodziewanie szybko dziś. Był dziś o dziwo
ruch. Do końca mojej pracy zostało pół godziny. I właśnie w tym momencie do
sklepu wrócili Mike i Cal z uśmiechami na twarzy. Każdy z nich zabrał po dwa
koszyki pakując do nich wszystko co mieli po drodze. Po dziesięciu minutach
postawili przede mną na ladzie cztery pełne po brzegi koszyki z zakupami.
-Tak jak obiecaliśmy uzupełniamy zapas twojej lodówki –
zapewne teraz uśmiechali się do mnie, ale nie udało mi się tego dostrzec. Ich
zakupy dla mnie przysłoniły mi widok. Skasowałam zakupy, uregulowaliśmy
należność i opuścili sklep. Po paru sekundach wrócili pytając za ile kończę.
Popatrzyłam na zegarek i powiedziałam, że właściwie to już. Musiałam poczekać
aż wróci Bess. O tej godzinie nie mogę zamknąć sklepu. Michael i Calum
postanowili poczekać razem ze mną. Minęło pięć minut i Bess pojawiła się w
sklepie. Chłopcy przywitali się z nią, ale ona nawet nie spojrzała na nich.
Wzruszyłam ramionami, wzięłam swoje rzeczy i wyszliśmy. Teraz już wiem jakim
cudem tak szybko wrócili do sklepu po zakupach. Na podjeździe stało czerwone
Porsche Cayenne GTS. Moja mina była zapewne nie do opisania. Teraz to nawet
Jaguar XF Josh’a nie ma co się równać. Ja po prostu kocham auta, które są takie
duże.
W domu chłopaki pomogli mi wypakować zakupy. W zamian za to
zrobiłam obiad, który wspólnie zjedliśmy. Zaczęłam powoli przyzwyczajać się do
Sydney i tutejszej pogody. Jednak tęskniłam za Malmo. Gdy wróci Josh pojadę tam
na parę dni. Muszę sprawdzić co z domem i zabiorę jeszcze trochę swoich rzeczy.
Po obiedzie ruszyliśmy w miasto. Cal uparł się, że trzeba pokazać mi centrum
miasta. Z kolei Mike wolał pokazać mi plażę. Tak oto cały dzień spędziłam z
nimi. Pod koniec byłam już naprawdę bardzo zmęczona i zasypiałam w samochodzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz