Ashton pov:
Chłopaki szybko
złapali Cuthberta. Debil myślał, że ucieknie jak tylko dostanie
pieniądze. Otworzyłem bagażnik i patrzyłem na związanego i zakneblowanego
wroga.
-Czekałem na tą chwilę bardzo długo. I doczekałem. Nareszcie
–posłałem mu złowieszczy uśmiech. Teraz już nie był taki wygadany jak zwykle.
Chłopaki go chwycili i wyrzucili z samochodu. Już na samym początku trochę go
uszkodzili paroma kopniakami.
-Poznajesz to miejsce ? –widziałem, że spiął się. Czyli
poznaje. Doskonale.
Cuthbert ledwo co patrzył na oczy. Jego ręce były skute
łańcuchami nad jego głową. Nogi z kolei każda osobno do podłoża. Był cały
poobijany i we krwi.
-Dobra wystarczy. Czas to skończyć –popatrzyłem na Luka.
Czas, aby zajął się tym co lubi. Założył mu bombę, a resztę porozstawiał po
pomieszczeniu.
-Skończysz na tyle okrutnie, że diabeł zapłacze –posłałem mu
ostatni nienawistny uśmiech. Luk uruchomił licznik, a my opuściliśmy budynek.
Schowaliśmy się, aby nie stało się nam nic.
3…2…1…Bum! Josh Cuthbert przeszedł już do historii. Nie ma
go już i będzie spokój. W końcu będę mógł spokojnie spać po nocach. Patrzyliśmy
chwilę na zgliszcza. Unosił się charakterystyczny zapach spalenizny.
Świadomość, że Cuthbert nie żyje jest cudowna. Teraz życie każdego z nas
odmieni się na lepsze. Moje już się odmieniło dzięki Palomie i Esther. Są moją
rodziną tak jak i chłopaki. Jesteśmy jedną wielką rodziną. Odwróciliśmy się ,
wsiedliśmy w samochód i wróciliśmy. Wróciliśmy do nowej, lepszej codzienności.
Do codzienności bez Cuthberta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz