wtorek, 5 kwietnia 2016

Epilog



Ashton pov:

   Chłopaki szybko  złapali Cuthberta. Debil myślał, że ucieknie jak tylko dostanie pieniądze. Otworzyłem bagażnik i patrzyłem na związanego i zakneblowanego wroga.

-Czekałem na tą chwilę bardzo długo. I doczekałem. Nareszcie –posłałem mu złowieszczy uśmiech. Teraz już nie był taki wygadany jak zwykle. Chłopaki go chwycili i wyrzucili z samochodu. Już na samym początku trochę go uszkodzili paroma kopniakami.

-Poznajesz to miejsce ? –widziałem, że spiął się. Czyli poznaje. Doskonale.


   Cuthbert ledwo co patrzył na oczy. Jego ręce były skute łańcuchami nad jego głową. Nogi z kolei każda osobno do podłoża. Był cały poobijany i we krwi.

-Dobra wystarczy. Czas to skończyć –popatrzyłem na Luka. Czas, aby zajął się tym co lubi. Założył mu bombę, a resztę porozstawiał po pomieszczeniu.

-Skończysz na tyle okrutnie, że diabeł zapłacze –posłałem mu ostatni nienawistny uśmiech. Luk uruchomił licznik, a my opuściliśmy budynek. Schowaliśmy się, aby nie stało się nam nic.


3…2…1…Bum! Josh Cuthbert przeszedł już do historii. Nie ma go już i będzie spokój. W końcu będę mógł spokojnie spać po nocach. Patrzyliśmy chwilę na zgliszcza. Unosił się charakterystyczny zapach spalenizny. Świadomość, że Cuthbert nie żyje jest cudowna. Teraz życie każdego z nas odmieni się na lepsze. Moje już się odmieniło dzięki Palomie i Esther. Są moją rodziną tak jak i chłopaki. Jesteśmy jedną wielką rodziną. Odwróciliśmy się , wsiedliśmy w samochód i wróciliśmy. Wróciliśmy do nowej, lepszej codzienności. Do codzienności bez Cuthberta. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz