poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Rozdział 11



Ashton pov:

   Wracałem właśnie do domu. Załatwiłem ostatnie interesy i informacje u Janoskians. Było chłodno i zbierało się na deszcz.

-Kurwa czemu nie pojechałem samochodem  - mruknąłem sam do siebie pod nosem i skręciłem w alejkę parku. Już prawie z niego wychodziłem gdy usłyszałem płacz. Zdziwiony zatrzymałem się i spojrzałem na godzinę. Było po dwudziestej drugiej . Skierowałem się w stronę skąd dochodził płacz. Nie widziałem jeszcze tej osoby bo drzewa i krzak przysłonił mi widok, ale byłem pewien, że to dziewczyna . Nie zdążyłem jeszcze tam dojść, gdy usłyszałem głos:

- Przepraszam. Nie jestem sama, mam jeszcze ciebie – kojarzę ten głos. Paloma ma podobny. I wtedy do mnie dopiero dotarło. To była Paloma! Ruszyłem się z miejsca i stanąłem naprzeciw płaczącej i trzymającej się za brzuch dziewczyny. Nie zauważyła mnie. Była wpatrzona w brzuch i płakała, a obok niej stała walizka. Co do kurwy….

-Paloma ? Co ty tu robisz tak późno ? – spytałem ją na co podskoczyła na ławce. Musiałem ją wystraszyć. Popatrzyła na mnie czerwonymi od płaczu oczami i z wielkim czerwonym śladem na policzku.

-Ja.. On.. Josh..Powiedziałam… - dziewczyna była roztrzęsiona i nie mogła powiedzieć to co chciała. Podszedłem bliżej chwyciłem jej walizkę, a drugą dłoń  wystawiłem w jej stronę. Niepewnie ją chwyciła i wstała. Jej dłoń była lodowata. Dobrze, że mieszkałem niedaleko.

   Weszliśmy do domu. Odstawiłem walizkę Palomy w korytarzu. Z salonu dochodziły śmiechy chłopaków. Pchnąłem delikatnie Palome w kierunku salonu. Jak już tam byliśmy ci debile nawet nie zauważyli, że wróciłem i to nie sam. Odchrząknąłem i dopiero wtedy trzy pary oczu skierowały się na nas. Michael i Calum wytrzeszczyli oczy, a Luk zlustrował Palome znudzonym wzrokiem zatrzymując na policzku.

-Paloma zostaje u nas – to było jedyne co miałem im do powiedzenia. Poprowadziłem dziewczynę do mojego pokoju. Jutro muszę z nią porozmawiać bo dziś nie jest w stanie.

   Zostawiłem dziewczynę w moim pokoju i wróciłem do salonu. Atmosfera była napięta, a chłopaki czekali aż coś powiem. Rozsiadłem się na fotelu i czekałem który zacznie.

-Co się jej stało ? – Mike jako pierwszy odezwał się i przerwał tą napiętą ciszę.

-Nie wiem – to byłe jedyne co byłem w stanie odpowiedzieć. Byłem w szoku takim samym jak i oni.

-Jak nie wiesz ? A ten ślad na policzku ? – Mike patrzył się na mnie jakby chciał, abym coś powiedział, zaprzeczył czy też cokolwiek zrobił. Popatrzyłem na niego. Zebrałem swoje myśli i obrazy w pamięci.

-Wracałem od Janoskians przez park. Usłyszałem płacz i zobaczyłem ją. Chwile wcześniej coś gadała sama do siebie. Była już w takim stanie jak ją znalazłem. Pytałem ją co się stało, ale nie potrafiła się wysłowić. Przecież nie mogłem jej tam tak zostawić… - patrzyłem na chłopaków. Calum widocznie się wzruszył. Jego oczy świeciły się, ale nie uroniły łez. Już wystarczająco ich dziś było.


   Każdy rozszedł się do swojego pokoju spać. Mi została kanapa. Dzisiejsze wydarzenia zmieniły przebieg naszego planu. Teraz za wszelką cenę ona musi tu zostać i trzeba ją chronić. Jednego jestem pewien – ten ślad na policzku Palomy był od dłoni Cuthbert’a. Zabije tego skurwiela przy pierwszej okazji jaka tylko się nadarzy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz