wtorek, 5 kwietnia 2016

Rozdział 15


Ashton pov:

   Od samego rana razem z chłopakami mieliśmy zawalony dzień. Trzeba było załatwić nową broń i podjechać do Janoskians. Mieli jakieś nowe informacje. Wziąłem ze sobą Michaela i Caluma. Luk nie był zadowolony, że ma zostać i zająć się Palomą, ale nie ma wyboru. Ostatnim razem z nią został Calum i skończyło się to tym, że ten idiota obraził się. Mike był mi potrzebny na miejscu więc padło na niego.

   Siedzieliśmy już trzecią godzinę, kiedy w drzwiach pojawił się Luk. Zdziwiony uniosłem brwi jednak po chwili wkurwiłem się.

-A gdzie Paloma ? – patrzyłem na niego i czekałem na jakieś sensowne wyjaśnienia. Mam nadzieję, że to co powie będzie miało sens bo przysięgam pierdolnę go inaczej w ten jego łeb tak, że wszystkie szare komórki zamienią się miejscami położenia.

-U lekarza. Za godzinę mam ją odebrać – odparł znudzony jakby to była najnormalniejsza rzecz do zakomunikowania na świecie. Nie mogłem jednak tracić czasu na to żeby poobijać mojego przyjaciela choć trochę.

Siedzieliśmy i załatwialiśmy interesy.

-Ash chyba ci telefon dzwoni w korytarzu – Mike wszedł właśnie do salonu. Zdziwiony pomacałem rękoma kieszenie spodni. Telefon musiał zostać w kurtce. Wstałem z miejsca i ruszyłem do korytarza. Chwyciłem telefon, a na ekranie pojawiły się dwa nieodebrane połączenia. Kliknąłem na pierwsze – Paloma, kliknąłem na drugie – numer zastrzeżony. Zaraz. Paloma dzwoniła !? Wróciłem do jej połączenia. Paloma połączenie nieodebrane 14:06, spojrzałem na wyświetlacz telefonu i godzinę. Moje oczy gwałtownie się rozszerzyły. To było godzinę temu. Wybrałem jej numer i czekałem na połączenie jednak usłyszałem „Wybrany numer jest poza zasięgiem sieci lub ma wyłączony telefon”. Skierowałem się wkurwiony do salonu.

-Masz kurwa przejebane – wskazałem w stronę Luka. Rozmowy w salonie ucichły, a każdy przyglądał się to mi to Lukowi. Miał już coś powiedzieć, ale nie zdążył. Mój telefon zaczął wibrować, a na ekranie był napis numer zastrzeżony. Przejechałem palcem po ekranie, aby odebrać.

-Paloma ? – nie wiem czemu, ale pomyślałem, że może czeka w przychodni i stamtąd dzwoni. Jednak usłyszałem męski śmiech po drugiej stronie. Złowieszczy śmiech, który należał do jednej jedynej osoby na całym tym pierdolonym świecie. Kiwnąłem do Mika i dałem mu bezgłośnie znać, aby namierzał. Nie czekałem długo bo od razu zaczął robić to na czym zna się najlepiej.

-Irwin długo każesz czekać aż łaskawie odbierzesz ten pieprzony telefon – mówił to wolno i z kpiną w głosie. Było słychać, że coś go bawi. Mike kiwnął mi, że udało się go namierzyć. Ciota nawet nie potrafi dobrze zabezpieczyć telefonu przed namierzeniem go.

-Czego chcesz Cuthbert ? –czułem wzrok każdego w tym pokoju na sobie. 

-Ja ? Niczego, ale radzę ci się pośpieszyć, albo inaczej twoja ukochana i ten bachor skończą za dokładnie czterdzieści pięć minut i pozostanie wam zeskrobanie ich ze ścian – to było jedyne co powiedział. Po tym zaśmiał się i rozłączył. Czułem ,że najpierw pobladłem, ale zaraz potem otrzęsłem się. Zakląłem po nosem i zacząłem nerwowo chodzić po pokoju.

-Skąd dzwonił ? – chodziłem po tym salonie jak poparzony i czekałem aby dostać tylko informacje. Nie wiem co on odpierdolił, ale to co powiedział nie znaczy nic dobrego.

-Stare magazyny na obrzeżach w lesie. Ash co jest ? – widziałem ,że Mike zaniepokoił się. On zawsze wyczuwał powagę sytuacji.

-Zbieramy się. Cuthbert ją ma – wyszliśmy z domu Janoskians i wsiedliśmy do auta.

-Jeżeli coś się jej stanie będziesz kurwa rył mordą beton – popatrzyłem wkurwiony na Luka i ruszyłem. Nie było to daleko od domu chłopaków i całe szczęście. O tej porze ciężko byłoby nam dojechać z naszego domu tam. Luk nic się nie odezwał. Chyba doszło do niego, że to on jest temu winien. Miał jej kurwa tylko pilnować ! Nawet tego mu się nie chciało lub nie chciał z nią siedzieć nawet tą cholerną godzinę!

   Dobrze, że załatwialiśmy dziś nową broń. Będzie okazja jej przetestowania w ten bezmózgi łeb Cuthberta i jego przydupasów. Dojechaliśmy na miejsce w dziesięć minut. Wysiedliśmy. Każdy z nas uzbrojony po dwa nowe i świeże Sig Sauer P299 i Magnum Research Desert Eagle. Pokazałem Lukowi i Michaelowi, żeby sprawdzili tyły, a ja wraz z Calumem do środka. Ruszyliśmy i ubezpieczaliśmy się nawzajem. Przed wejściem czekaliśmy na chłopaków. Wrócili po chwili mówiąc, że teren wolny i pusty. Weszliśmy do środka. Panował tu mrok i cisza. Dopiero po chwili usłyszeliśmy cichy szloch. Paloma. Chłopaki mnie ubezpieczali jednak po Union J nie było ani śladu. Kurwa znów nam zwiali. Dotarliśmy do pomieszczenia, gdzie znajdowała się Paloma. Była przywiązana do krzesła i…


-O kurwa by to chuj jebnął…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz