Ashton pov:
Od samego rana razem z chłopakami mieliśmy zawalony dzień.
Trzeba było załatwić nową broń i podjechać do Janoskians. Mieli jakieś nowe
informacje. Wziąłem ze sobą Michaela i Caluma. Luk nie był zadowolony, że ma
zostać i zająć się Palomą, ale nie ma wyboru. Ostatnim razem z nią został Calum
i skończyło się to tym, że ten idiota obraził się. Mike był mi potrzebny na
miejscu więc padło na niego.
Siedzieliśmy już trzecią godzinę, kiedy w drzwiach pojawił
się Luk. Zdziwiony uniosłem brwi jednak po chwili wkurwiłem się.
-A gdzie Paloma ? – patrzyłem na niego i czekałem na jakieś
sensowne wyjaśnienia. Mam nadzieję, że to co powie będzie miało sens bo
przysięgam pierdolnę go inaczej w ten jego łeb tak, że wszystkie szare komórki zamienią
się miejscami położenia.
-U lekarza. Za godzinę mam ją odebrać – odparł znudzony
jakby to była najnormalniejsza rzecz do zakomunikowania na świecie. Nie mogłem
jednak tracić czasu na to żeby poobijać mojego przyjaciela choć trochę.
Siedzieliśmy i załatwialiśmy interesy.
-Ash chyba ci telefon dzwoni w korytarzu – Mike wszedł
właśnie do salonu. Zdziwiony pomacałem rękoma kieszenie spodni. Telefon musiał
zostać w kurtce. Wstałem z miejsca i ruszyłem do korytarza. Chwyciłem telefon,
a na ekranie pojawiły się dwa nieodebrane połączenia. Kliknąłem na pierwsze –
Paloma, kliknąłem na drugie – numer zastrzeżony. Zaraz. Paloma dzwoniła !?
Wróciłem do jej połączenia. Paloma
połączenie nieodebrane 14:06, spojrzałem na wyświetlacz telefonu i godzinę.
Moje oczy gwałtownie się rozszerzyły. To było godzinę temu. Wybrałem jej numer
i czekałem na połączenie jednak usłyszałem „Wybrany
numer jest poza zasięgiem sieci lub ma wyłączony telefon”. Skierowałem się
wkurwiony do salonu.
-Masz kurwa przejebane – wskazałem w stronę Luka. Rozmowy w
salonie ucichły, a każdy przyglądał się to mi to Lukowi. Miał już coś
powiedzieć, ale nie zdążył. Mój telefon zaczął wibrować, a na ekranie był napis
numer zastrzeżony. Przejechałem
palcem po ekranie, aby odebrać.
-Paloma ? – nie wiem czemu, ale pomyślałem, że może czeka w
przychodni i stamtąd dzwoni. Jednak usłyszałem męski śmiech po drugiej stronie.
Złowieszczy śmiech, który należał do jednej jedynej osoby na całym tym
pierdolonym świecie. Kiwnąłem do Mika i dałem mu bezgłośnie znać, aby
namierzał. Nie czekałem długo bo od razu zaczął robić to na czym zna się
najlepiej.
-Irwin długo każesz czekać aż łaskawie odbierzesz ten
pieprzony telefon – mówił to wolno i z kpiną w głosie. Było słychać, że coś go
bawi. Mike kiwnął mi, że udało się go namierzyć. Ciota nawet nie potrafi dobrze
zabezpieczyć telefonu przed namierzeniem go.
-Czego chcesz Cuthbert ? –czułem wzrok każdego w tym pokoju
na sobie.
-Ja ? Niczego, ale radzę ci się pośpieszyć, albo inaczej
twoja ukochana i ten bachor skończą za dokładnie czterdzieści pięć minut i
pozostanie wam zeskrobanie ich ze ścian – to było jedyne co powiedział. Po tym
zaśmiał się i rozłączył. Czułem ,że najpierw pobladłem, ale zaraz potem
otrzęsłem się. Zakląłem po nosem i zacząłem nerwowo chodzić po pokoju.
-Skąd dzwonił ? – chodziłem po tym salonie jak poparzony i
czekałem aby dostać tylko informacje. Nie wiem co on odpierdolił, ale to co
powiedział nie znaczy nic dobrego.
-Stare magazyny na obrzeżach w lesie. Ash co jest ? –
widziałem ,że Mike zaniepokoił się. On zawsze wyczuwał powagę sytuacji.
-Zbieramy się. Cuthbert ją ma – wyszliśmy z domu Janoskians
i wsiedliśmy do auta.
-Jeżeli coś się jej stanie będziesz kurwa rył mordą beton –
popatrzyłem wkurwiony na Luka i ruszyłem. Nie było to daleko od domu chłopaków
i całe szczęście. O tej porze ciężko byłoby nam dojechać z naszego domu tam.
Luk nic się nie odezwał. Chyba doszło do niego, że to on jest temu winien. Miał
jej kurwa tylko pilnować ! Nawet tego mu się nie chciało lub nie chciał z nią
siedzieć nawet tą cholerną godzinę!
Dobrze, że załatwialiśmy dziś nową broń. Będzie okazja jej
przetestowania w ten bezmózgi łeb Cuthberta i jego przydupasów. Dojechaliśmy na
miejsce w dziesięć minut. Wysiedliśmy. Każdy z nas uzbrojony po dwa nowe i
świeże Sig Sauer P299 i Magnum Research Desert Eagle. Pokazałem
Lukowi i Michaelowi, żeby sprawdzili tyły, a ja wraz z Calumem do środka.
Ruszyliśmy i ubezpieczaliśmy się nawzajem. Przed wejściem czekaliśmy na
chłopaków. Wrócili po chwili mówiąc, że teren wolny i pusty. Weszliśmy do
środka. Panował tu mrok i cisza. Dopiero po chwili usłyszeliśmy cichy szloch.
Paloma. Chłopaki mnie ubezpieczali jednak po Union J nie było ani śladu. Kurwa
znów nam zwiali. Dotarliśmy do pomieszczenia, gdzie znajdowała się Paloma. Była
przywiązana do krzesła i…
-O kurwa by to chuj jebnął…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz