wtorek, 5 kwietnia 2016

Rozdział 16


Luke pov:

   Poczekałem aż Paloma wejdzie do przychodni i odjechałem. Nie miałem zamiaru siedzieć i smażyć się w samochodzie godzinę czy chuj wie ile czekając  na nią. Skierowałem się do domu Janoskians, gdzie dotarłem dość szybko. Panowała luźna i swobodna atmosfera jednak, gdy Ash mnie zobaczył czułem, że wkurwił się. Też mi nowość. Skacze wokół niej jak jakiś tresowany piesek  królowej Anglii albo prezydenta Stanów.

   Wszystko szło dobrze jednak straciłem przy nich rachubę czasu. Ash wpadł do salonu cały czerwony i kipiący wkurwieniem. Chciał coś dodać, ale przeszkodził jego telefon. Z początku nikt nie wiedział o co chodzi jednak, gdy dał znać Michaelowi, aby namierzał coś mi chodziło po głowie. Coś jest nie tak. I wcale się nie pomyliłem. Zawaliłem na całej linii. Cuthberth ma Palomę. Nie przepadam za nią to prawda jednak przez te miesiące zdążyłem nieco przywyknąć do jej obecności w naszym domu.  Co nie zmienia faktu, że ją lubię bo tak nie jest i nie będzie!

   Dojechaliśmy na miejsce. Opuszczone magazyny w lesie. Cuthbert się nie wysilił za specjalnie tym miejscem. Sprawdziliśmy teren, ale było pusto. Jak zwykle zdążyli już spierdolić. Jebany tchórz. Weszliśmy do środka, a tam panowała ciemność i cisza. Jednak po chwili było słychać płacz i to był płacz Palomy. Skierowaliśmy się w tamtym kierunku i to co zobaczyliśmy wbiło nas w beton.

-O kurwa by to chuj jebnął… - staliśmy i gapiliśmy dobre kilka minut. Nigdy wcześniej nie pomyślałem, że ten chuj jest zdolny do czegoś takiego. Dobra święty nie jestem i wiem o tym bardzo dobrze. No, ale kurwa swoją byłą żonę w ciąży przywiązać do krzesła ? Żeby nie było mało to jeszcze jej kurwa bombę założył na brzuch.

-Luk uda ci się to zdjąć ? – Ashton pierwszy się ocknął i zdenerwowany oraz niepewny zapytał. Bomby były moją specjalnością jednak nie wiedziałem jakiego jej rodzaju  użył Cuthbert. Do tego licznik na niej pokazywał coraz mniej czasu.

-Zobaczę co mogę zrobić, ale nie obiecuje – podszedłem do Palomy. Widziałem, że trzęsła się ze strachu. Kurwa zresztą kto by nie bał się siedząc przywiązanym do krzesła razem z bombą !? Zacząłem ostrożnie oglądać ładunek. Ashton chodził po pomieszczeniu co mnie rozpraszało.

-Kurwa przestań chodzić i daj mi pracować ! – Ash przestał chodzić i stanął przyglądając się każdemu ruchowi jaki wykonałem. Ręce mi się trzęsły. Wystarczy jeden zły ruch czy za mocno dotknąć i wszystko pójdzie z dymem nie wspominając o dziewczynie.

-Nie dam rady.. Dzwoń po pirotechników – chciałem coś powiedzieć, ale Paloma odezwała się pierwszy raz odkąd tu jesteśmy.

-Ki-im w-wy j-jesteście – jąkała się co tylko potwierdzało to, że była na granicy wykończenia psychicznego. Jeżeli taki był cel Cuthberta to go osiągnął. Nie wiem co on jej kurwa nagadał, ale mam ochotę pozbyć się tego chuja raz a dobrze i na amen.

-Każdy  z nas jest skurwysynem, ale twój kochaś ze swoimi przydupasami jest żądnym krwi i śmierci niewinnych osób jebanym chujem. Oni są najgorszymi chujami i skurwielami w tej dżungli zwanej życiem – sam nie wiem po co jej to powiedziałem. Nie przepadałem za nią, ale w tej chwili było mi jej żal. Patrząc na nią taką bezbronną i zapłakaną przypominała mi Lorne. Moją ukochaną Lorne…


Flashback:
Wracałem do chłopaków. Skręciłem w park który był niedaleko naszego domu i zauważyłem tam dziewczynę. Siedziała skulona na ławce płacząc. Nad nią stało kilku chłopaków i popychało oraz kopało. Nie wytrzymałem i podszedłem do nich. Wpierdoliłem jednemu, a reszta uciekła widząc to. Kucnąłem przed dziewczyną i delikatnie chwyciłem jej twarz w dłonie. Cały jej makijaż był rozmazany. Na policzku formował się już wielki siniak, a łuk brwiowy i wargę miała rozcięte. Sięgnąłem do kieszeni kurtki po chusteczki i otarłem delikatnie jej rany. Dziewczyna nic nie mówiła tylko wpatrywała  się we mnie z różnymi emocjami wypisanymi na twarzy i oczach. Widać było, że czuła ulgę i była wdzięczna za to, że nie zostawiłem jej na pastwę losu.

Tak oto zostaliśmy parą. Byłem szczęśliwy i wiązałem z nią wspólną przyszłość. Lorna była wspaniałą dziewczyną. Była taka delikatna i krucha jednocześnie umiejąc być pewną siebie i stanowczą. To wszystko dopełniało w niej uczucie, którym darzyliśmy się. Nie często się takie spotyka. To jak szansa na trafienie szóstki w lotto. Jednak nasze wspólne szczęście nie trwało długo…
Koniec Flashback.



   Pirotechnicy byli szybko na miejscu. Chłopaki opuścili budynek. Byli zbyt bardzo zdenerwowani. Czemu zostałem tu razem z Palomą ? Sam nie wiem. Może dlatego, że nie chciałem, aby była sama z obcymi osobami. A może po prostu dlatego, że chciałem zobaczyć jak taki rodzaj  bomby wyłączyć. Widziałem, że pirotechnicy byli mocno zdenerwowani. Po ich czole spływała stróżka potu. Co chwilę któryś marszczył brwi. Ręce zaczęły im drżeć, gdy na liczniku pojawiła się ostatnia minuta. Paloma płakała coraz bardziej, a pirotechnicy nie poddawali się. Widać było ile ich to kosztowało. Nie często chyba spotykają kobietę w zaawansowanej ciąży, a do tego z założoną bombą. Po pomieszczeniu zaczęło być słychać pikanie oznaczające zbliżający się koniec czasu. Chodziłem nerwowo patrząc na licznik. Zaczęło się końcowe odliczanie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz