Luke pov:
Poczekałem aż Paloma wejdzie do przychodni i odjechałem. Nie
miałem zamiaru siedzieć i smażyć się w samochodzie godzinę czy chuj wie ile
czekając na nią. Skierowałem się do domu
Janoskians, gdzie dotarłem dość szybko. Panowała luźna i swobodna atmosfera
jednak, gdy Ash mnie zobaczył czułem, że wkurwił się. Też mi nowość. Skacze
wokół niej jak jakiś tresowany piesek królowej
Anglii albo prezydenta Stanów.
Wszystko szło dobrze jednak straciłem przy nich rachubę
czasu. Ash wpadł do salonu cały czerwony i kipiący wkurwieniem. Chciał coś
dodać, ale przeszkodził jego telefon. Z początku nikt nie wiedział o co chodzi
jednak, gdy dał znać Michaelowi, aby namierzał coś mi chodziło po głowie. Coś
jest nie tak. I wcale się nie pomyliłem. Zawaliłem na całej linii. Cuthberth ma
Palomę. Nie przepadam za nią to prawda jednak przez te miesiące zdążyłem nieco
przywyknąć do jej obecności w naszym domu.
Co nie zmienia faktu, że ją lubię bo tak nie jest i nie będzie!
Dojechaliśmy na miejsce. Opuszczone magazyny w lesie.
Cuthbert się nie wysilił za specjalnie tym miejscem. Sprawdziliśmy teren, ale
było pusto. Jak zwykle zdążyli już spierdolić. Jebany tchórz. Weszliśmy do
środka, a tam panowała ciemność i cisza. Jednak po chwili było słychać płacz i
to był płacz Palomy. Skierowaliśmy się w tamtym kierunku i to co zobaczyliśmy
wbiło nas w beton.
-O kurwa by to chuj jebnął… - staliśmy i gapiliśmy dobre
kilka minut. Nigdy wcześniej nie pomyślałem, że ten chuj jest zdolny do czegoś
takiego. Dobra święty nie jestem i wiem o tym bardzo dobrze. No, ale kurwa
swoją byłą żonę w ciąży przywiązać do krzesła ? Żeby nie było mało to jeszcze
jej kurwa bombę założył na brzuch.
-Luk uda ci się to zdjąć ? – Ashton pierwszy się ocknął i
zdenerwowany oraz niepewny zapytał. Bomby były moją specjalnością jednak nie
wiedziałem jakiego jej rodzaju użył
Cuthbert. Do tego licznik na niej pokazywał coraz mniej czasu.
-Zobaczę co mogę zrobić, ale nie obiecuje – podszedłem do
Palomy. Widziałem, że trzęsła się ze strachu. Kurwa zresztą kto by nie bał się
siedząc przywiązanym do krzesła razem z bombą !? Zacząłem ostrożnie oglądać
ładunek. Ashton chodził po pomieszczeniu co mnie rozpraszało.
-Kurwa przestań chodzić i daj mi pracować ! – Ash przestał
chodzić i stanął przyglądając się każdemu ruchowi jaki wykonałem. Ręce mi się
trzęsły. Wystarczy jeden zły ruch czy za mocno dotknąć i wszystko pójdzie z
dymem nie wspominając o dziewczynie.
-Nie dam rady.. Dzwoń po pirotechników – chciałem coś
powiedzieć, ale Paloma odezwała się pierwszy raz odkąd tu jesteśmy.
-Ki-im w-wy j-jesteście – jąkała się co tylko potwierdzało
to, że była na granicy wykończenia psychicznego. Jeżeli taki był cel Cuthberta
to go osiągnął. Nie wiem co on jej kurwa nagadał, ale mam ochotę pozbyć się
tego chuja raz a dobrze i na amen.
-Każdy z nas jest
skurwysynem, ale twój kochaś ze swoimi przydupasami jest żądnym krwi i śmierci
niewinnych osób jebanym chujem. Oni są najgorszymi chujami i skurwielami w tej
dżungli zwanej życiem – sam nie wiem po co jej to powiedziałem. Nie przepadałem
za nią, ale w tej chwili było mi jej żal. Patrząc na nią taką bezbronną i
zapłakaną przypominała mi Lorne. Moją ukochaną Lorne…
Flashback:
Wracałem do chłopaków. Skręciłem w park
który był niedaleko naszego domu i zauważyłem tam dziewczynę. Siedziała skulona
na ławce płacząc. Nad nią stało kilku chłopaków i popychało oraz kopało. Nie
wytrzymałem i podszedłem do nich. Wpierdoliłem jednemu, a reszta uciekła widząc
to. Kucnąłem przed dziewczyną i delikatnie chwyciłem jej twarz w dłonie. Cały
jej makijaż był rozmazany. Na policzku formował się już wielki siniak, a łuk
brwiowy i wargę miała rozcięte. Sięgnąłem do kieszeni kurtki po chusteczki i
otarłem delikatnie jej rany. Dziewczyna nic nie mówiła tylko wpatrywała się we mnie z różnymi emocjami wypisanymi na
twarzy i oczach. Widać było, że czuła ulgę i była wdzięczna za to, że nie
zostawiłem jej na pastwę losu.
Tak oto zostaliśmy parą. Byłem szczęśliwy i
wiązałem z nią wspólną przyszłość. Lorna była wspaniałą dziewczyną. Była taka
delikatna i krucha jednocześnie umiejąc być pewną siebie i stanowczą. To
wszystko dopełniało w niej uczucie, którym darzyliśmy się. Nie często się takie
spotyka. To jak szansa na trafienie szóstki w lotto. Jednak nasze wspólne
szczęście nie trwało długo…
Koniec Flashback.
Pirotechnicy byli szybko na miejscu. Chłopaki opuścili
budynek. Byli zbyt bardzo zdenerwowani. Czemu zostałem tu razem z Palomą ? Sam
nie wiem. Może dlatego, że nie chciałem, aby była sama z obcymi osobami. A może
po prostu dlatego, że chciałem zobaczyć jak taki rodzaj bomby wyłączyć. Widziałem, że pirotechnicy
byli mocno zdenerwowani. Po ich czole spływała stróżka potu. Co chwilę któryś
marszczył brwi. Ręce zaczęły im drżeć, gdy na liczniku pojawiła się ostatnia
minuta. Paloma płakała coraz bardziej, a pirotechnicy nie poddawali się. Widać
było ile ich to kosztowało. Nie często chyba spotykają kobietę w zaawansowanej
ciąży, a do tego z założoną bombą. Po pomieszczeniu zaczęło być słychać pikanie
oznaczające zbliżający się koniec czasu. Chodziłem nerwowo patrząc na licznik.
Zaczęło się końcowe odliczanie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz